Podczas przeglądania ofert mieszkań zwraca się uwagę nie tylko na nie, ale też na wszelkie koszty: kupna, opłaty dla pośrednika. Brak czynszu pozwoli nieco zaoszczędzić, ale co jeszcze się z nim wiąże?
Termin ten oznacza nieruchomość, z której tytułu nie ma obowiązku wnoszenia comiesięcznych opłat administracyjnych, czyli właśnie czynszu. Przekazuje się go spółdzielni mieszkaniowej lub wspólnocie, która zarządza budynkiem, i wynosi około kilkuset złotych. W skali roku kwota ta może wynieść nawet kilka tysięcy złotych, dlatego jej brak oznacza sporą oszczędność. Kwota czynszu jest przeznaczona na pokrycie kosztów eksploatacji części wspólnych oraz ich ewentualnych remontów. Ze względu na brak administracji formalności z nimi związane spoczywają na lokatorach. Mieszkania bezczynszowe najczęściej spotyka się w kamienicach, budynkach posiadających około sześciu lokali lub we „wspólnocie” domków szeregowych, które mają wspólny podjazd. Przestrzeń wspólna musi być jak najmniejsza, by zminimalizować koszty jej utrzymania. Mieszkania bezczynszowe można znaleźć zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym.
Takie mieszkania wydają się tańsze… ale mogą wcale takie nie być, oznaczają też dodatkowe obowiązki. Brak opłat administracyjnych wiąże się z brakiem funduszu remontowego, który jest wliczony w czynsz. W praktyce oznacza to, że jeśli będzie potrzebny remont budynku albo przeprowadzenie bardziej kosztownej naprawy (w przypadku awarii kanalizacji czy systemu ogrzewania), nie tylko wszyscy muszą pokryć koszty, ale też zorganizować wynajem fachowców. Rozwiązaniem pierwszego problemu jest prowadzenie w banku osobnego konta, które pokryje ten wydatek. Można na nie wpłacać choćby te pieniądze, które byłyby przeznaczone na czynsz. Może pojawić się sytuacja, w której indywidualny problem z mieszkaniem wynika z ogólnej wady budynku – wówczas obowiązek opłaty należy do wszystkich.
Trzeba jednak pamiętać, że mogą pojawić się lokatorzy, którzy odmówią składki. Wówczas wyegzekwowanie jej będzie prawie niemożliwe, a cały koszt – często naprawdę wysoki – będzie musiał ponieść jeden lokator. Z tego powodu przed kupnem warto zapoznać się z ogólnym stanem budynku, a nawet wynająć specjalistę, który określi, czy i jakie prace mogą okazać się konieczne. Do pozostałych opłat należy comiesięczne opłacanie rachunków za media, a więc ogrzewanie, gaz, prąd, wodę i wywożenie śmieci. Dochodzi do tego koszt utrzymania w czystości piwnicy i klatki schodowej, dbanie o zieleń przynależącą do budynku oraz odśnieżanie dojścia do budynku podczas zimy. Można wynająć firmę, która zajmie się tymi obowiązkami, oznacza to jednak wyższe koszty, niż gdyby każdy lokator podejmował się tego samodzielnie.
Jednocześnie stan niedużego ogródka i klatki schodowej świadczą o atmosferze panującej wśród mieszkańców – jeśli są zaniedbane, dowodzi to raczej skomplikowanych relacji między nimi lub braku zainteresowania wspólnym otoczeniem. Sąsiedzi są ważniejszym czynnikiem, niż mogłoby się wydawać – jeśli są konfliktowi lub obojętni na wszystko, co nie dotyczy ich mieszkania, wszelkie rozmowy okażą się nie tylko trudne, ale i męczące.
Zwykle wszystkie te kwestie reguluje administracja budynku, jednak przy mieszkaniach bezczynszowych wszystko muszą organizować mieszkańcy. Właściciele mieszkań organizują więc wspólnotę, w której ramach działają skarbnik oraz zarząd. Do jej obowiązków należą organizowanie napraw bieżących awarii, zarządzanie wspólnymi finansami, utrzymanie czystości i estetyki części wspólnych, odpowiadanie za teren otaczający budynek (prace konserwacyjne oraz ogrodnicze), administrowanie sprawami mieszkańców i podejmowanie decyzji np. w sprawie remontów lub wynajmu firmy sprzątającej.
Zdjęcie główne: Hans Eiskonen/unsplash.com